aż pewnego dnia, przychodzi problem. PROBLEM.
z hukiem wdziera się w życie, wymiata wszystkie inne problemy. ten, już nie jest gimnazjalny. nie jest problemem nastolatki. nie jest błahostką. jest koszmarem, postępującym i rosnącym w siłę. sprawia, że te trudności, które wydawałyby się najgorsze, stają się niczym. problem, który przewraca na głowę wszystko. relacja, podejście do życia, uczucia, wiara, praca, sens. wszystko znika. stopniowo. Problem robi to z największą rozkoszą. jest pasożytem zagnieżdżającym się w psychice i tam żyje. a najgorsze w nim jest to, że ja nie mogę go rozwiązać.
czwartek, 17 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
trzymaj się i informuj bo się martwię.
OdpowiedzUsuńwiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?