nie wiem co mam na ten temat powiedzieć. ruszyło mnie to, co się stało, śmierć zawsze porusza. życie, los, przeznaczenie coraz bardziej mnie przerażają, w takich sytuacjach czuję się mocno zdezorientowana. jest mi po prostu... no dobra, przykro mi.
może powinnam zacząć ryzykować i dążyć do realizacji marzeń przy takiej łatwości utraty życia.........?
my, serca, umieramy na samą myśl o miłości, która przepadła na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem. gdy tak się dzieje, na koniec zawsze przeżywamy straszliwe męki.
przeraża mnie dosłownie wszystko już, to dziwne, powinnam być zahartowana chyba..............................?